Od dawna "chodziło" za mną zrobienie bizuterii z różyczkami.
Połączyłam je z koralikami FP pięknie mieniącymi się, czego niestety na zdjęciach w pochmurny dzień nie widać. Te mieniące sie koraliki wśród różyczek przypominają mi trochę kropelki rosy delikatnie "siedzące" na kwiatkach.
Myślę, że komplecik można z powodzeniem założyć na bal:)
Dlatego zgłaszam go do wyzwania Szuflady "Niech żyje bal"
Osobiście lubię rzeczy uniwersalne. Myslę, że ten komplecik właśnie taki jest ponieważ nadaje sie nie tylko na bal, ale można go również nosić na co dzień, nawet do dzinsów:)
No i jak wam sie podoba?
Pozdrawiam serdecznie. Dziękuję za wszystkie miłe komentarze które zechciałyscie zamieścić pod poprzednimi postami. Sprawiają mi niesamowitą radość:)
▼
sobota, 31 stycznia 2015
niedziela, 25 stycznia 2015
Kamień i frywolitka
Gdy pokazałam moje frywolitkowe początki dostałam od was wielkie wsparcie, by dalej kontynuowac naukę tej techniki dającej takie piękne efekty.
Justynka i Renia zaprosiły mnie by dołączyć się do zabawy jaką proponują w "Oswajanie frywolitki". Jakżebym mogła odmówić. I choć wysokie progi na moje umiejętności, to postanowiłam spróbować.
Podpatrzyłam i poczytałam jak można "ofrywolitkować" kamień, poszukałam w swoich zapasach coś większego do "obrobienia", bo cieniutkich nitek jeszcze się boję. No i znalazłam... kamyk w sensie dosłownym, przywieziony nawet nie pamiętam kiedy znad morza, płaski, spory i całkiem ładny w ceglanym kolorze. O dziwo, znalazłam też jakąś końcówkę motka kordonka, nie mam pojęcia jaki ma rozmiar, ale na moje możliwości akurat - ani za gruby, ani za cienki.
Nawet po kilku nieudanych próbach udało mi się zrobić koszyczek, przymierzałam kilka razy, ale okazało się, że z łatwością można kamyk wyjąć i włożyć. Bałam się że mógłby wypaść podczas noszenia. Zaczęły się kombinacje alpejskie co dalej zrobić (nie lubię wyrzucać prac jak już coś zrobię, staram się je uzdatnić) próbowałam "zacisnąć" koralikami, ale nie wyglądało dobrze, próbowałam zrobić w środku malutki element i naciągnąć nitkami tak jak robiłyście to w bombkach, ale też nie spełniało to moich oczekiwań.
Koniec końców stanęło na takim rozwiązaniu:
Zaskoczone?
No właśnie nic nie dodawałam, kamyk się trzyma:)
Otóż posłuchałam syna, który stwierdził: "przyklej". Rzeczywiście klej magic sprawdził się, nie widać go, delikatnie trzyma i wszystko jest ok. No może poza tym, że nie do końca nauczyłam się obrabiać kamienie, ale będę próbowała jeszcze, teraz zrobię ciaśniej...
Jeszcze jeden trik, który okazał się w moim przekonaniu bardzo fajny. Otóż do usztywnienia frywolitki używam spryskiwania jej lakierem... do włosów :) taki sposób znalazłam gdzieś w sieci. No i mój zwykły matowy kamień przy okazji też został polakierowany i nabrał ciekawego delikatnego połysku:) Teraz wcale nie wygląda na zwykły zebrany na plaży kamyk:)
Jeszcze jedna refleksja, która też może się przydać początkującym, a może nie tylko. Kamyk który wzięłam nie był równo owalny, z jednej strony był bardziej szpiczasty i nie był symetryczny. Lubię w biżuterii takie nieregularne formy, ale... No właśnie po obrobieniu frywolitką nie dało to dobrego efektu. Wydawało się, że coś było po prostu krzywo zrobione. Udało mi się to zniwelować właśnie dzięki temu, że przykleiłam frywolitkę.
Oj rozpisałam się, ale może moje problemy i ich rozwiazanie komuś się przydadzą:)
No i jeszcze banerek zadania 10 oswajania frywolitki
Pozdrawiam serdecznie i zimowo, bo u nas dziś spadł długo oczekiwany przez niektórych śnieg.
Justynka i Renia zaprosiły mnie by dołączyć się do zabawy jaką proponują w "Oswajanie frywolitki". Jakżebym mogła odmówić. I choć wysokie progi na moje umiejętności, to postanowiłam spróbować.
Podpatrzyłam i poczytałam jak można "ofrywolitkować" kamień, poszukałam w swoich zapasach coś większego do "obrobienia", bo cieniutkich nitek jeszcze się boję. No i znalazłam... kamyk w sensie dosłownym, przywieziony nawet nie pamiętam kiedy znad morza, płaski, spory i całkiem ładny w ceglanym kolorze. O dziwo, znalazłam też jakąś końcówkę motka kordonka, nie mam pojęcia jaki ma rozmiar, ale na moje możliwości akurat - ani za gruby, ani za cienki.
Nawet po kilku nieudanych próbach udało mi się zrobić koszyczek, przymierzałam kilka razy, ale okazało się, że z łatwością można kamyk wyjąć i włożyć. Bałam się że mógłby wypaść podczas noszenia. Zaczęły się kombinacje alpejskie co dalej zrobić (nie lubię wyrzucać prac jak już coś zrobię, staram się je uzdatnić) próbowałam "zacisnąć" koralikami, ale nie wyglądało dobrze, próbowałam zrobić w środku malutki element i naciągnąć nitkami tak jak robiłyście to w bombkach, ale też nie spełniało to moich oczekiwań.
Koniec końców stanęło na takim rozwiązaniu:
Zaskoczone?
No właśnie nic nie dodawałam, kamyk się trzyma:)
Otóż posłuchałam syna, który stwierdził: "przyklej". Rzeczywiście klej magic sprawdził się, nie widać go, delikatnie trzyma i wszystko jest ok. No może poza tym, że nie do końca nauczyłam się obrabiać kamienie, ale będę próbowała jeszcze, teraz zrobię ciaśniej...
Jeszcze jeden trik, który okazał się w moim przekonaniu bardzo fajny. Otóż do usztywnienia frywolitki używam spryskiwania jej lakierem... do włosów :) taki sposób znalazłam gdzieś w sieci. No i mój zwykły matowy kamień przy okazji też został polakierowany i nabrał ciekawego delikatnego połysku:) Teraz wcale nie wygląda na zwykły zebrany na plaży kamyk:)
Jeszcze jedna refleksja, która też może się przydać początkującym, a może nie tylko. Kamyk który wzięłam nie był równo owalny, z jednej strony był bardziej szpiczasty i nie był symetryczny. Lubię w biżuterii takie nieregularne formy, ale... No właśnie po obrobieniu frywolitką nie dało to dobrego efektu. Wydawało się, że coś było po prostu krzywo zrobione. Udało mi się to zniwelować właśnie dzięki temu, że przykleiłam frywolitkę.
Oj rozpisałam się, ale może moje problemy i ich rozwiazanie komuś się przydadzą:)
No i jeszcze banerek zadania 10 oswajania frywolitki
Pozdrawiam serdecznie i zimowo, bo u nas dziś spadł długo oczekiwany przez niektórych śnieg.
niedziela, 18 stycznia 2015
Drobiazgi
Bardzo wam serdecznie dziękuje za wszystkie tak miłe komentarze do mojej frywolitki, cieszę się, ze wam się podoba:) Zrobienie tych pierwszych prac sprawiło mi niesamowitą frajdę. Przede wszystkim, że udało mi się zrobić coś, co od dawna podziwiałam i bardzo mi się podobało. Po drugie wielkie zadowolenie, że potrafiłam nauczyć się nowej techniki sama, tylko przy pomocy internetu i kilku waszych porad.
Po trzecie uważałam, podobnie jak wiele z was, ze jest to jakaś magiczna wręcz technika, bardzo trudna i niemal niemożliwa do osiągnięcia. Otóż okazało, że dałam jej radę w miarę szybko. Myślę, że pomogło mi to, że plotłam trochę makramę oraz szydełko i druty nie są mi obce. Miałam wrażenie, że jest to skrzyżowanie właśnie tych trzech technik. (przynajmniej na igle)
Dla tych, którzy nie dowierzają polecam filmik na YouTube gdzie w kilku lekcjach autorka pięknie pokazuje od czego zacząć i najprostsze elementy frywolitki. Lekcję 1 znajdziecie TUTAJ. Mam nadzieję, że się przyda.
Dzisiaj od rana organizowaliśmy rajd dla ok 350 osób. Super trafiliśmy z pogodą, bo choć śniegu nie było, to pięknie świeciło słoneczko i nie było dużego błota. Ogniskowe kiełbaski smakowały, a spacerek po świeżym powietrzu poprawił nastroje.
W domu córcia oporządziła co najważniejsze, więc wzięłam się do porządkowania zdjęć moich wytworów. Odkryłam sporo prac, których wam jeszcze nie pokazywałam. Ponieważ prace nad następnymi biżutkami trwają, i nie mam sensownych zdjęć, tego co ostatnio zrobiłam postanowiłam, że dziś wam hurtowo pokażę kompleciki "bąbelkowe" jak je nazywam oraz kilka kolczyków. Wszystko takie drobiazgi, ale bardzo lubię właśnie coś tak drobnego nosić:)
Na początek perełki szklane.
Te kolczyki są do kompletu z bransoletką, którą pokazywałam TUTAJ
Te kolczyki mają obecnie taką przewagę, że się "nie czepiają" do szalików, bo są na jednym druciku:)
A tutaj takie moje próby "gronkowych" kolczyków, nawet się koleżankom spodobały:)
Taki dzisiaj wyszedł hurt, ale mam nadzieję, ze was nie zanudziłam:)
Po trzecie uważałam, podobnie jak wiele z was, ze jest to jakaś magiczna wręcz technika, bardzo trudna i niemal niemożliwa do osiągnięcia. Otóż okazało, że dałam jej radę w miarę szybko. Myślę, że pomogło mi to, że plotłam trochę makramę oraz szydełko i druty nie są mi obce. Miałam wrażenie, że jest to skrzyżowanie właśnie tych trzech technik. (przynajmniej na igle)
Dla tych, którzy nie dowierzają polecam filmik na YouTube gdzie w kilku lekcjach autorka pięknie pokazuje od czego zacząć i najprostsze elementy frywolitki. Lekcję 1 znajdziecie TUTAJ. Mam nadzieję, że się przyda.
Dzisiaj od rana organizowaliśmy rajd dla ok 350 osób. Super trafiliśmy z pogodą, bo choć śniegu nie było, to pięknie świeciło słoneczko i nie było dużego błota. Ogniskowe kiełbaski smakowały, a spacerek po świeżym powietrzu poprawił nastroje.
W domu córcia oporządziła co najważniejsze, więc wzięłam się do porządkowania zdjęć moich wytworów. Odkryłam sporo prac, których wam jeszcze nie pokazywałam. Ponieważ prace nad następnymi biżutkami trwają, i nie mam sensownych zdjęć, tego co ostatnio zrobiłam postanowiłam, że dziś wam hurtowo pokażę kompleciki "bąbelkowe" jak je nazywam oraz kilka kolczyków. Wszystko takie drobiazgi, ale bardzo lubię właśnie coś tak drobnego nosić:)
Na początek perełki szklane.
Te kolczyki są do kompletu z bransoletką, którą pokazywałam TUTAJ
Te kolczyki mają obecnie taką przewagę, że się "nie czepiają" do szalików, bo są na jednym druciku:)
A tutaj takie moje próby "gronkowych" kolczyków, nawet się koleżankom spodobały:)
Taki dzisiaj wyszedł hurt, ale mam nadzieję, ze was nie zanudziłam:)
niedziela, 11 stycznia 2015
Granatowa frywolitka
Pora zamieścić pracę na cykliczne kolorki Danusi:)
Pomysłów miałam wiele, bo niebieski bardzo lubię i właściwie miała być makrama, trochę w stylu tej sylwestrowej (klik) Ale w międzyczasie zdecydowałam się na naukę frywolitki, w poprzednim poście pokazałam pierwszą swoją próbe, no i miałyście rację: to wciąga:)
W zasadzie to z niebieskich kordonków miałam tylko taki własnie granatowy, a że granat i wszelkie ciemniejsze odcienie niebieskosci bardzo lubię no to nie pozostało mi nic innego, tylko wydziubdziać frywolitkowy komplecik na styczniowy kolorek:)
Lubię łączenie sznurków z koralikami, wiec nauczyłam się również wplatać koraliki:)
OK, już nie przedłużam Oto komplecik w całej okazałości:)
Na jasnym niebieskim tle, coby się naszej Danusi spodobało, bo ona za granatem niestety nie przepada:(
No i jeszcze seria poszczególnych elementów:)
Żeby nie było aż tak niebiesko, to jeszcze pomęczę was zdjęciami na innych tłach (na białym bałam się że koralików nie będzie widać)
Zrobiłam też zdjęcie, jak się komplecik prezentuje "na ludziu" czyli mojej córuni:)
Komplecik zgłaszam oczywiście do cyklicznych kolorków u Danutki. Kto jeszcze się nie dołączył to zachęcam gorąco, bo świetna zabawa:)
W zasadzie to wszystko, choć przy okazji pokazywania moich postępów w nauce frywolitki chciałam wam jeszcze pokazać jeden drobiazg - również granatową, do kompletu zakładkę do książki:)
Wiem, że nie można w poście z kolorkami dodawać czegos jeszcze, ale możecie uznać, że jest to przecież komplet: bo jak sie czyta, to przecież trzeba też pięknie wyglądać:) a że styl i kolorystyka ta sama, wiec uznaję za komplet:)
Jeszcze powinnam dodać, że zakładkę zrobiłam na podstawie wzoru Kazi na dzwonek (oczywiście trochę pozmieniałam). Wisiorek na podstawie wzoru kwiatka z pierwszego zadania oswajania frywolitki u Reni, a bransoletkę i kolczyki wymyślałam sama. A jeszcze dziękuję wam za podpowiedzi w komentarzach pod poprzednim postem, bo mi bardzo pomogły oraz Justynce, za dodatkowe instrukcje:)
Kto jeszcze nie próbował frywolitki to zachęcam, nie taka straszna jak wygląda:)
Pomysłów miałam wiele, bo niebieski bardzo lubię i właściwie miała być makrama, trochę w stylu tej sylwestrowej (klik) Ale w międzyczasie zdecydowałam się na naukę frywolitki, w poprzednim poście pokazałam pierwszą swoją próbe, no i miałyście rację: to wciąga:)
W zasadzie to z niebieskich kordonków miałam tylko taki własnie granatowy, a że granat i wszelkie ciemniejsze odcienie niebieskosci bardzo lubię no to nie pozostało mi nic innego, tylko wydziubdziać frywolitkowy komplecik na styczniowy kolorek:)
Lubię łączenie sznurków z koralikami, wiec nauczyłam się również wplatać koraliki:)
OK, już nie przedłużam Oto komplecik w całej okazałości:)
Na jasnym niebieskim tle, coby się naszej Danusi spodobało, bo ona za granatem niestety nie przepada:(
No i jeszcze seria poszczególnych elementów:)
Żeby nie było aż tak niebiesko, to jeszcze pomęczę was zdjęciami na innych tłach (na białym bałam się że koralików nie będzie widać)
Zrobiłam też zdjęcie, jak się komplecik prezentuje "na ludziu" czyli mojej córuni:)
Komplecik zgłaszam oczywiście do cyklicznych kolorków u Danutki. Kto jeszcze się nie dołączył to zachęcam gorąco, bo świetna zabawa:)
W zasadzie to wszystko, choć przy okazji pokazywania moich postępów w nauce frywolitki chciałam wam jeszcze pokazać jeden drobiazg - również granatową, do kompletu zakładkę do książki:)
Wiem, że nie można w poście z kolorkami dodawać czegos jeszcze, ale możecie uznać, że jest to przecież komplet: bo jak sie czyta, to przecież trzeba też pięknie wyglądać:) a że styl i kolorystyka ta sama, wiec uznaję za komplet:)
Jeszcze powinnam dodać, że zakładkę zrobiłam na podstawie wzoru Kazi na dzwonek (oczywiście trochę pozmieniałam). Wisiorek na podstawie wzoru kwiatka z pierwszego zadania oswajania frywolitki u Reni, a bransoletkę i kolczyki wymyślałam sama. A jeszcze dziękuję wam za podpowiedzi w komentarzach pod poprzednim postem, bo mi bardzo pomogły oraz Justynce, za dodatkowe instrukcje:)
Kto jeszcze nie próbował frywolitki to zachęcam, nie taka straszna jak wygląda:)
czwartek, 8 stycznia 2015
Pierwsza frywolitka
Pierwszy post w tym roku i pierwsza próba frywolitki:)
Przed swiętami kupiłam w końcu igłę do frywolitki, która chodziła za mną od dawna. W końcu postanowiłam ze muszę spróbować, wszak lubię wszelkie sznurki, to może i tej techniki się jakoś nauczę;) tym bardziej, że ostatnio kusiłyście na blogach coraz bardziej robiąc cudeńka.
Dzisiaj, gdy weszłam na blog Kazi i zobaczyłam piękny dzwoneczek, a jeszcze do tego kursik pięknie rozpisany jak to zrobić od razu wzięłam do ręki igłę i zaczęłam próbować. Wcześniej tylko oglądałam filmik na youtube tu jak się robi frywolitkę igłową.
Na podstawie opisu u Kazi zorientowałam się co do czego w opisie, spróbowałam, ale wzięłam za krótką nitkę. Pomimo, ze nie wyszło co miało wyjść, to zorientowałam się jak zrobić kółeczko, które było początkiem dzwoneczka.
A oto jak sobie z nim poradziłam:
Jest jeszcze z nitkami, bo prawdę mówiac nie wiem jak zakończyć pracę. Zawiązałam supełek, ale czy nitki się jakoś chowa, podkleja? Może mi podpowiecie:)
Jakoś jeszcze tak "grubo" wyszły mi "skrzyżowania", czy tak ma być, czy jest na to jakaś rada?
Wiem, że to pozostawia jeszcze dużo do życzenia i dla tych co mają już tą technikę opanowaną to takie nic, ale jako z pierwszej próby jestem całkowicie zadowolona i cieszę się jak dziecko, że mi się cokolwiek udało:)
Wdzięczna wam będę za wszelkie rady i krytykę, bo wtedy wiadomo co poprawić:)
A teraz jeszcze :
Witam serdecznie nowe obserwatorki. mam nadzieję, że się rozgościcie, a ja spełnię wasze oczekiwania:)
Bardzo wam wszystkim dziękuję za piękne komentarze pod poprzednim postem z sylwestrową obrożą makramową. Cieszę się, ze przypadła wam do gustu. ale nieskromnie powiem, że sama jestem zaskoczona, że mi się tak udała ;)
Przed swiętami kupiłam w końcu igłę do frywolitki, która chodziła za mną od dawna. W końcu postanowiłam ze muszę spróbować, wszak lubię wszelkie sznurki, to może i tej techniki się jakoś nauczę;) tym bardziej, że ostatnio kusiłyście na blogach coraz bardziej robiąc cudeńka.
Dzisiaj, gdy weszłam na blog Kazi i zobaczyłam piękny dzwoneczek, a jeszcze do tego kursik pięknie rozpisany jak to zrobić od razu wzięłam do ręki igłę i zaczęłam próbować. Wcześniej tylko oglądałam filmik na youtube tu jak się robi frywolitkę igłową.
Na podstawie opisu u Kazi zorientowałam się co do czego w opisie, spróbowałam, ale wzięłam za krótką nitkę. Pomimo, ze nie wyszło co miało wyjść, to zorientowałam się jak zrobić kółeczko, które było początkiem dzwoneczka.
A oto jak sobie z nim poradziłam:
Jest jeszcze z nitkami, bo prawdę mówiac nie wiem jak zakończyć pracę. Zawiązałam supełek, ale czy nitki się jakoś chowa, podkleja? Może mi podpowiecie:)
Jakoś jeszcze tak "grubo" wyszły mi "skrzyżowania", czy tak ma być, czy jest na to jakaś rada?
Wiem, że to pozostawia jeszcze dużo do życzenia i dla tych co mają już tą technikę opanowaną to takie nic, ale jako z pierwszej próby jestem całkowicie zadowolona i cieszę się jak dziecko, że mi się cokolwiek udało:)
Wdzięczna wam będę za wszelkie rady i krytykę, bo wtedy wiadomo co poprawić:)
A teraz jeszcze :
Witam serdecznie nowe obserwatorki. mam nadzieję, że się rozgościcie, a ja spełnię wasze oczekiwania:)
Bardzo wam wszystkim dziękuję za piękne komentarze pod poprzednim postem z sylwestrową obrożą makramową. Cieszę się, ze przypadła wam do gustu. ale nieskromnie powiem, że sama jestem zaskoczona, że mi się tak udała ;)